Graham na Facebook'u

07 marca, 2015

III
Postanowiłam zostać w domu Matta jeszcze jedną noc. Po przeczytaniu do końca książki zasnęłam jak zbity pies. Obudziłam się następnego dnia, bardzo wcześnie. Wszyscy jeszcze spali więc postanowiłam, że się umyję i ogarnę. Poszłam do łazienki i wzięłam gorący prysznic, ubrałam się w czysty, niebieski podkoszulek i szare spodnie. 
Państwo Sheeran, czyli Matt i Ed, mieli ogromne lustro po prawej stronie łazienki. Odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam na siebie w odbiciu. Dostrzegłam nie za wysoką, ale też nie za niską, chudą postać. Ktoś kto mnie nie zna mógłby pomyśleć, że jestem anorektyczką. Chude nogi, ramiona, bardzo widoczne obojczyki. Ale ja to olewam. Akceptuję siebie taką jaką jestem. Przybliżyłam twarz do lustra, grzywka zasłaniała mi całe czoło. wpatrywałam się w swoje duże niebieskie oczy i małe usta. Śmieszne połączenie.
Wzięłam szczotkę i delikatnie zaczęłam rozczesywać swoje długie, proste, szatynowe włosy. Sięgały mi aż do łokci. Spuściłam głowę w dół i związałam je w niezgrabny kok. Umyłam zęby i pomalowałam usta pomadką ochronną. W końcu była zima, a ja nie cierpiałam suchych, popękanych ust.
Usmażyłam jajecznicę, byłam głodna, co sprawiło, że nie zaczekałam na moich kumpli z jedzeniem. Zjadłam swoją porcję i postanowiłam przejść się na spacer. Poszłam po swój płaszcz i zimowe buty. Ubrałam się i wyszłam z domu. Przeszłam kilka kroków chodnikiem, następnie skręciłam w polną ścieżkę, którą za czasów dzieciństwa wydeptałam razem z Mattem. Ścieżka poprowadziła mnie do niedużego parku. Nikogo nie było. Spojrzałam na zegarek w telefonie. Ósma. Już zrozumiałam dlaczego nikogo nie ma. Usiadłam na ławeczce i przyglądałam się przyrodzie. Drzewa nie miały liści, wyglądały trochę przerażająco. Trawa była żółto zielona. Wszystko wyglądało mizernie. Nie było bardzo zimno, więc postanowiłam posiedzieć jeszcze kilka minut na ławce i skupić się na mojej przyszłości. 
Niedawno Skończyłam studia, ale nie miałam pracy. Nie chciałam być zwykłym, szarym pracownikiem, który nie cieszy się z tego co robi. Bardzo chciałam zwiedzać różne kraje. Niestety, nie było mnie na to stać. Poza tym, jak z podróży można wyciągnąć jakiekolwiek pieniądze, chociażby na jedzenie? 
Wszystko to wydaje mi się takie trudne, ale niestety niedługo muszę podjąć jakaś decyzję co mam dalej robić w swoim życiu. Poczułam się staro.
W pewnym momencie moje rozmyślania przerwały kroki. Ku mojemu zdziwieniu dostrzegłam mężczyznę który biegnie przez park. Miał na sobie grubą, ocieplaną, czarną bluzę, i czerwone, dresowe, jakby od piżamy, spodnie. Na głowie miał czarną, zimową czapkę. Uśmiechnęłam się, gdyż wyglądał komicznie, Biegł powoli, ociężale. Zbliżał się bardzo wolno. Nie mogłam dostrzec jego twarzy gdyż nie założyłam okularów. Moja wada wzroku dawała się w takich momentach we znaki. Facet skupiał uwagę na swoich czerwonych, sportowych butach. Mogłam mu się przyglądać bez konsekwencji, że to zauważy. Kiedy był już stosunkowo blisko dostrzegłam jego twarz. To biegł Ed. Wybuchnęłam śmiechem, tak głośnym, że jego uwaga skupiła się na mnie. Nie mogłam przestać się śmiać. Skuliłam swoje nogi, objęłam je rękoma. Nic nie pomagało. Śmiałam się dalej. Sheeran w końcu podbiegł do mnie i usiadł na ławce.
- co to ma być? - spojrzałam w jego stronę ze łzami w oczach.
- biegam sobie, nie widać? muszę znaleźć sobie nowe hobby. - był zmęczony i cały czerwony. Ledwo mówił.
- nie możesz się tak przemęczać! Zaraz, jak to nowe hobby? a muzyka? - spoważniałam.
- muzyka, to nie hobby to moje życie, ale muszę trochę odpocząć. Wczoraj rozmawiałem z Taylor i uświadomiła mi kilka ważnych spraw. - powoli wracał mu oddech. 
- mianowicie? - zapytałam, co dziwne,
zaciekawiona.
- yhh - sapnął jakby nie miał ochoty mi o tym opowiadać. - no bo widzisz, właśnie skończyłem trasę koncertową - tyle wiedziałam, w końcu był bratem mojego przyjaciela, nie sposób było nie wiedzieć o nim takich rzeczy. - moi fani chcą nowego albumu, więcej piosenek, więcej koncertów. Nie to żebym był egoistą ale czuję, że potrzebna mi jest przerwa. Nie chcę obudzić się z przysłowiową ręką w nocniku, kiedy będę już za stary, na żonę, dzieci, normalne życie. Oczywiście będę cały czas z muzyką, ale potrzebuję przerwy. Co najmniej rok - Obok mnie na ławce siedzi Ed i jest szczery, nie do wiary.
- rozumiem Cię i nie widzę przeciwwskazań na taką przerwę. Jesteś bogaty. wynajmij sobie jakiś samolot, poleć na koniec świata i odpocznij. Należy ci się. - marzyłam o takim życiu, a kto by nie marzył?
- nie chcę sam - nagle rozległ się dźwięk z mojej komórki. Zrobiło mi się głupio, bo na dzwonek miałam ustawioną piosenkę Eda "addicted", tylko po to aby szybciej odbierać telefon. Ed zaśmiał się i zaczął powtarzać
- Oh nie, nie, nie...
- halo? - odebrałam. Matt poprosił żebym już przyszła do domu, bo mu się nudzi. Doskonale wiedział, gdzie jestem, dobrze mnie znał. - Ed też ma przyjść? - zapytałam, i wytłumaczyłam mu, jak się spotkaliśmy.
- chcę jeszcze chwilę posiedzieć tu sam. - odpowiedział Ed. - Matt słyszał, więc nie musiałam się powtarzać. Rozłączyłam się bez pożegnania i wstałam z ławki. 
- trzymaj się, rudy. - machnęłam ręką z uśmiechem na twarzy.
- pa - odpowiedział, również się uśmiechając.
_____________________________
Powili wprowadzam wygląd bohaterów. Nie mam na razie dokładnego planu przyszłości opowiadania, ponieważ gdybym miała to bym chciała bardzo szybko przejść do sedna. Ale, mam już pewien zarys :) Komentujcie, bo to mnie motywuje do dalszych działań. :) dzięki!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz